Koniec drugiego tygodnia.
Smutno mi, że tak tu leżę sam, pozostawiony samemu sobie. Brak mi kogoś kto wziąłby mnie za rękę, przytulił i kogo jednocześnie bym się nie bał. W nocy znów krzyczałem. Niestety nie wiem co mi się śniło. Na kilka sekund obudził mnie własny krzyk nie mogący uwolnić się z zaciśniętego gardła, ale zanim nawet otworzyłem oczy znów spałem. Pozostał strach ale i ten rozwiał się po chwili.